niedziela, 2 marca 2014

Epizod 3.




Dzisiaj tuż po zajęciach pojechałam prosto do klubu. Muszę przetrenować nowy układ, by wieczorem wyszedł on perfekcyjnie. Lubię mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Dziewczynom się to trochę nie podoba, ponieważ zajmuję niepotrzebnie salę i one muszą czekać, aż skończę. Podczas gdy wykonywałam ostatnie kroki, czułam na sobie czyjś wzrok. Robiąc ostatni manewr, niespodziewanie ktoś zaczyna głośno klaskać. Momentalnie odwracam się w stronę wejścia, a tam ukazuje się mój szef.

-Kochane dziecko –mówi z troską w głosie nonszalancko opierając się o futrynę. Jakby zwracał się do własnej córki. –Widzę, że ciężko ćwiczysz. Pięknie. To mi się podoba. Wiedziałem, że zatrudnienie ciebie będzie strzałem w dziesiątkę, a prezes sądził, że nic z ciebie nie będzie. –Kiwa z niedowierzaniem głową. –No dobra. Kończ już i przyjdź do mnie. Jak najszybciej –kończy z surowym tonem i wychodzi.

Stoję zszokowana. Mam się bać? –przechodzi mi to pytanie przez głowę. Otrząsam się z tego letargu, biorę ręcznik, od razu ocierając czoło i szyję, po czym biorę dużego łyka wody i idę do Brudasa, tak jak sam mi kazał. W drzwiach zastaję Agnieszkę, która ciepło się do mnie uśmiecha.

-Idziesz do Brudka? –szepcze mi na ucho. –Wszystkie dzisiaj do siebie po kolei wzywa. Nie radzę sprzeciwiać się mu. Kilka już dzisiaj od niego dostało po pysku. Gódź się na wszystko jeśli nie chcesz mieć mordki poobijanej. Teraz idź do niego. Szybko. Wiesz, że on nie lubi, gdy musi za kimś długo czekać.

Teraz to naprawdę się cykam. Kiwam przerażona głową i szybkim krokiem idę do pokoju szefa. Zatrzymuję się pod właściwymi drzwiami, wzdycham głęboko i pukam cichutko do drzwi, po czym wchodzę. Za biurkiem siedzi Brudas rozmawiający przez telefon. Ręką wskazuje, że mam wejść, więc to czynię. Stoję w środku pomieszczenia z rękami za plecami, kiwając się w tył i przód. Po kilkunastu sekundach szef kończy rozmowę i przypatruje mi się z dużą uwagą, pożerając każdy kawałek mojego odkrytego ciała. Bądź co bądź, mam na sobie tylko krótkie czarne szorty i białą bokserkę.

-No, no. Usiądź złotko.

Siadam na krześle, które stoi naprzeciwko biurka. Ręce pocą mi się ze zdenerwowania. Po opowieściach Agnieszki mam wrażenie, że coś mi zrobi, a tego, rzecz jasna, bym nie chciała.

-Więc tak. Pewnie słyszałaś, że dzisiaj wszystkie nasze tancerki wzywam do siebie. Może już ci się wyżaliły co im zrobiłem i powiedziałem? –Patrzy na mnie skonsternowany, a ja kiwam przecząco głową. –O! To dziwne. Myślałem, że już poleciały na skargi. Jak widać wieści nie szybko się rozchodzą. Okej –klaszcze głośno dłońmi i opiera się łokciami o blat biurka. –Do rzeczy. Za pewnie wiesz, że nasz klub już nie prosperuje tak dobrze jak kiedyś. Więc razem z prezesem postanowiliśmy coś zrobić. Chcemy poszerzyć menu jakie oferuje nasza działalność.

Pauza. Jedna wielka długa pauza. Brudas przygląda mi się z nieodgadniętym wzrokiem.

-Nie rozumiem –w końcu się odzywam.

-Jak wiadomo klient nasz pan i chcemy również oferować im nasze kochane złotka, czyli was.

-Nas? –pytam zdziwiona. –Ale w jakim sensie, bo nadal nic nie rozumiem. Mógłby szef jaśniej.

Staram się ostrożnie dobierać słowa, tak aby nie zdenerwować Brudasa i nie oberwać od niego, lecz chyba weszłam na grząski teren. O nie!

-Boże –przeciera twarz dłońmi próbując zapanować nad emocjami, które nim targają. –Ładna to ty jesteś, ale tępa… -kiwa z niedowierzaniem głową. –Szkoda gadać. Po prostu nie będziecie już tylko tancerkami, ale również będziecie oferować własne ciało, rozumiesz?

-Mam niby uprawiać seks z klientami?! –niemalże krzyczę.

-Dokładnie o to mi chodzi, złotko.

Tego się nie spodziewałam. Nie wiem co mam zrobić. Jestem w kropce. Sprzeciwię się, stłucze mnie na kwaśne jabłko tak jak inne dziewczyny. Zgodzę się, będzie to wbrew moim postanowieniom i przekonaniom. Najświętsza Panienko, co mam zrobić?

-Ok. Niech będzie –mówię zrezygnowana.

-Złotko. Nie sądziłem, że pójdzie tak gładko. –Brudas wstaje, obchodzi biurko i staje przede mną, opierając się o nie. –Widzę, że jednak się dowiedziałaś co zrobiłem twoim koleżankom –delikatnie głaszcze mój policzek, a mi zaczynają płynąć łzy z bezradności. –Oj. Nie płacz kochana. Nie lubię, gdy takie słodkie, naiwne dziewczynki płaczą. Spójrz na to z innej perspektywy. Będziesz miała większe zarobki, ciekawsze życie seksualne, poznasz wielu ciekawych mężczyzn. Same plusy –mówi delikatnym głosem, co w jego wykonaniu wydawać mogłoby się niemożliwe.

Tsa. Same plusy. To, że mogę zarazić się na przykład wirusem HIV to nic. Albo jakiś mężczyzna zrobi mi krzywdę. To taki dodatkowy bonus. Na samą myśl, że mam iść w ślady własnej matki, niedobrze mi się robi. Widziałam jak to robi. To jest obrzydliwe. Powtarzałam sobie, że nigdy nie zrobię tego z przymusu, a co mi przyszło?

-Od kiedy mam zacząć? –pytam z drżącym głosem.

-Inne dziewczyny zaczynają już od jutra. Ty wyjątkowo zaczniesz od piątku. Masz ten przywilej, że możesz oswoić się z całą tą sytuacją. Natomiast mam do ciebie pewną misję. W sobotę zostaną zorganizowane urodziny u nas w klubie. Wtedy lokal będzie nieczynny. Pewien klient wybrał ciebie jako prezent dla solenizanta. Grubo za to zapłacił, więc masz się postarać. Jeżeli piśnie słowo, że coś się komuś nie podobało, inaczej sobie pogadamy, zrozumiano?

Podczas całej naszej konwersacji patrzył mi prosto w oczy. Byłam przerażona tym co mam zrobić. W głowie mi się nie mieści, że mam dawać komuś rozkosz za pieniądze. Ba! Nie mogę uwierzyć, że ktoś mnie wynajął jak jakąś salę bankietową!

-Rozumiem –kiwnęłam głową na znak zgody. Zresztą miałam inne wyjście?

-No dobra. Na początek zatańczysz dla wszystkich gości, lecz głównie będziesz zwracać uwagę na solenizanta. Masz go kusić, tak żeby chciał więcej. Robiłaś już to nie raz, więc wiesz co jest na rzeczy. Później będziesz do jego dyspozycji. Wszystko będzie zależeć od niego co będzie chciał z tobą począć. Oczywiście wszystko będzie działo się w klubie. Nic poza obrębem. Jakieś pytania?

Od natłoku tych wszystkich informacji mam mętlik w głowie. Nie potrafię sobie wyobrazić co będę musiała zrobić, aby klienci byli zadowoleni. Mam ochotę uciec stąd jak najdalej i zaszyć się gdzieś, gdzie nikt by mnie nie znalazł. Chciałabym znaleźć schronienie, gdzieś gdzie nic by mi nie groziło. Najlepiej dom pancerny, dokąd nie byliby wstanie dostać się goryle Brudasa. Pragnę odciąć się od świata i swojej podłej przeszłości, zamknąć się w moim małym, skromnym azylu. Czy to tak wiele? Czy tak wiele pragnę?

-Nie. Nie mam pytań –odpowiadam sucho.

-To możesz zmykać do domku. I pamiętaj. Wieczorem masz się zjawić, normalnie pracujemy. Dopiero zaczynamy od jutra. Ty od piątku. Później wszystko powiem ci dokładnie co i jak.

Spuszczam wzrok i kieruję się ku wyjściu. Przy drzwiach stoi Agnieszka. Na twarzy ma wręcz wymalowane pytanie „co mówił?”. Zamykam za sobą drzwi od gabinetu szefa, biorę Agę pod rękę i maszeruję z nią do szatni. Tam sadzam ją na ławeczce i zaczynam wszystko opowiadać, nie zapominając o żadnym szczególe. Mówię jej jakie mam obawy, zastrzeżenia, że boję się tego wszystkiego, jak chyba każda z nas. W końcu godziłyśmy się na posadę tancerki, a nie prostytutki. Czy to wszystko musi być takie trudne? Chyba zadaję za dużo pytań. Już wiele osób mi to powtarzało. I chyba się z nimi zgadzam.


W końcu nadchodzi ten felerny piątek, którego tak się obawiałam. Pytałam się dziewczyn z klubu jak było. Jacy byli ci faceci. Każda kobieta, inne przeżycie. Jedne mówiły, że było im wspaniale i nie mogą pojąć tego, że wcześniej na to nie wpadły, aby zmienić branżę. Z kolei inne opowiadały, że było średnio i są w marę zadowolone. Za to jeszcze inne relacjonowały to spotkanie jako najgorsze w życiu. Czuły się jak szmaty. Płakały z bezradności. Krzyczały, że nie chcą więcej tego robić. Bolało ich strasznie i nie mogą zrozumieć, że istnieją w naszym mieście mężczyźni, którzy są tak brutalni wobec kobiet. Trzy różne scenariusze. Bałam się, że ten ostatni przydarzy się mi. Nie chciałam żeby mnie także to spotkało. Jestem zdruzgotana tymi wszystkimi historiami. Nie jestem w stanie uwierzyć, że będę dzielić los mojej matki.

Dzisiaj mam zaczynać działalność w branży. Otrzymałam już wiele porad od dziewczyn. Wszystko, ale z kondomem. Inaczej nie ma mowy o żadnym kontakcie seksualnym. To miał być mój warunek, którego z pewnością użyję. Byłyśmy podzielone na dwie grupy. Jedna grupa, dzisiejszego wieczora, tańczy, za to druga grupa jest dostępna dla klienteli. Ja należę do tej drugiej. Jesteśmy wystrojone od stóp do głów. Każda każdej poprawia makijaż, ubranie, doradza co zmienić. Czuję się jakbym szykowała się na jakąś imprezę. To jest niedorzeczne. Chciałabym żeby tak było. Niestety. Rzeczywistość jest chamska. Brutalnie sprowadza mnie na ziemię. Do pokoju wchodzi szef, który przywołuje mnie do siebie, więc idę do dobrze znanego mi gabinetu. W środku unoszą się kłęby dymu, a od samego wejścia czuć odór papierosów i alkoholu, co przyprawia mnie o mdłości. Siadam na wyznaczonym przez Brudka miejscu i czekam, aż naleje sobie alkoholu i siądzie naprzeciwko mnie.

-Jesteś gotowa? –pyta.

-Tak –kłamię. Na to nigdy nie jestem i nie będę gotowa. To dla mnie zbyt wiele, ale dla swojego dobra, godzę się na wszystko.

-Więc tak. Zanim cokolwiek zaczniecie czekaj, aż klient da ci należne pieniądze. Bez tego nie masz zaczynać. Jeśli otrzymasz je, klient ma cię do dyspozycji całą godzinę.

-Całą godzinę?! Co ja mam z nim robić przez tą jedną godzinę?

Podśmiewa się.

-Nie wiem. Zrób mu masaż, weź z nim kąpiel. Cokolwiek! Byle by był zadowolony. Jak ty to zrobisz? Nie wiem. Nie obchodzi mnie to, ale masz pozostawić po sobie dobre wrażenie. Tak by klient chciał spędzić z tobą jeszcze jedną godzinę. Masz promować nasz klub, godnie go reprezentować. Następnie, po skończonym numerku, masz z pieniędzmi przyjść tutaj, do mnie i rozliczamy się. Rozumiesz?

-Tak, rozumiem, ale mam pewne pytanie.

-O co chodzi, złotko?

-Czy –zaczynam niepewnie –mam spotykać się też z klientami poza klubem? W sensie zapraszają mnie do hotelu bądź do domu?

-Tak, tak. Taka opcja też istnieje. Jeśli, dajmy na to, jedziesz do hotelu spotkać się z klientem, to gdy tam docierasz dzwonisz do mnie, że jesteś na miejscu, bierzesz od klienta pieniądze, zaspokajasz go i po ustalonym czasie, dzwonisz do mnie, że robota wykonana i wracasz tutaj, by się ze mną rozliczyć. Mam nadzieję, że wszystko jasne?

-Tak, jak najbardziej.

-To chodź teraz ze mną. Pokaże ci kto cię teraz rozdziewiczy.



Nie odpowiadam za to tam u góry. Czuję, że średnio mi ten rozdział wyszedł. Szczerze mówiąc już myślałam, że nie będę w stanie wejść tu dzisiaj i dodać rozdział. Jednak znalazłam chwilkę i jestem. Na szczęście. ;)

Za pewnie wiecie, dzisiaj swoje urodziny obchodzi główny bohater tego opowiadania - Grzegorz Kosok!  Życzę Mu dużo zdrowia, zero kontuzji, szczęścia w życiu sportowym i prywatnym, jak najwyższej formy, kolejnego Mistrzostwa Polski... Czego jeszcze? Chyba jednak przede wszystkim zdrowia, bo jak to będzie to reszta sama się ułoży. ;D

Wczoraj Resovia zmiażdżyła zespół z Radomia, co spowodowało, że teraz Sovia znalazła się na samym szczycie tabeli! Bardzo mnie to cieszy! Już niebawem zaczną się fazy play-off. Nie mogę się doczekać. ^_^

Muszę się brać, ponieważ rozdziały zapasowe mi się kończą. :/ Życzcie mi weny i wolnego czasu, którego ostatnio mam coraz mniej. :( 

Pozdrawiam i do następnej niedzieli! :) 

8 komentarzy:

  1. Zycze Kosie tego samego co Ty.
    Co do rozdzialu mnie sie podoba i szokuje. Ale czytakam nieraz opowiesci, ze dziewczyna miala byv tancerka a zostaje prostytutka.... takie zycie chcialoby sie rzec. Life is brutal bardziej pasuje
    Mam nadzieje, ze krzywda jej si nie stanie.
    A moze Kosok bedzie tym klientem? Ale byloby....
    Pozdrawiam serdecznie, zycze weny i zapraszam do siebie na nowy
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co ci tu napisać. To co tu jest opisane jest dla mnie po prostu straszne i niewyobrażalne. To wszystko musi być strasznie dla niej.
    Może jednak ta impreza nie będzie taka straszna, może ten niedawny siatkarski solenizant Grzegorz będzie również (a raczej na pewno) tym solenizantem z opowiadania ? :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego się akurat nie spodziewałam.. Nie wyobrażam sobie oddawać się za pieniądze.. Ech. Kurcze aż mi mowę odjęło..

    OdpowiedzUsuń
  4. co co coo to jest tam do góry?? No Patrysiu nie znałam cię aż od tak brutalnej strony. Żeby nie było-jest komentarz :)
    Całuski:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wcześniej, ale nie miałam możliwości skomentować :/
    Ej, w sumie dopiero pierwszą Twoją historię czytam, ale hmm jakoś tak nigdy aż tak brutalnego opowiadania nie czytałam :O Mam nadzieję, że Tym solenizantem będzie Kosina, (a może klientem?) i akcja będzie trochę kolorowsza, bo towarzystwo agencji towarzyskich mi się nie widzi :D
    Można by powiedzieć,że Ana mogłaby odejść z tej 'pracy' i znaleźć jakąś inną normalną, ale można by gdybać, na potrzebę opowiadania ma taką i już nie kombinuję :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Liczę, że tym solenizantem będzie Osa, bo jak nie to może się to dla niej źle skończyć. Nie można być przymuszanym do czegoś, ale ona bała się stracić prace, bo bez niej by się nie utrzymała. Na jedno jej wybór można zrozumieć, ale z drugiej strony już nie bardzo.
    Przepraszam, że tak bezsensu, ale dziś jedyny dzień żeby wszystko nadrobić, a ja padam na twarz :/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No i przeczytalam do konca. Ja przewrotnie mysle , ze ten wieczor nie bedzie taki zly... nie wiem dlaczego, ale taka mysl mi sie nasunela jak przeczytalam. Czekam na nastepny i zapraszam do mnie- na dwoch blogach nowe rozdzialy. Mam nadzjeje ze zajrzysz i skomentujesz . Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że dopiero teraz, ale po prostu wcześniej nie miałam czasu. :/
    W tym momencie musiałaś skończyć? Ale jesteś. ;p Ciekawe kim będzie ten mężczyzna, z którym będzie musiała się podzielić swoim ciałem. Ciekawi mnie jeszcze jakie będzie miała po tym wspomnienia. Zobaczymy.
    Pozdr. ;)

    OdpowiedzUsuń