Dzisiaj tuż po zajęciach pojechałam
prosto do klubu. Muszę przetrenować nowy układ, by wieczorem wyszedł on
perfekcyjnie. Lubię mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Dziewczynom się to
trochę nie podoba, ponieważ zajmuję niepotrzebnie salę i one muszą czekać, aż
skończę. Podczas gdy wykonywałam ostatnie kroki, czułam na sobie czyjś wzrok.
Robiąc ostatni manewr, niespodziewanie ktoś zaczyna głośno klaskać. Momentalnie
odwracam się w stronę wejścia, a tam ukazuje się mój szef.
-Kochane dziecko –mówi z troską w
głosie nonszalancko opierając się o futrynę. Jakby zwracał się do własnej
córki. –Widzę, że ciężko ćwiczysz. Pięknie. To mi się podoba. Wiedziałem, że
zatrudnienie ciebie będzie strzałem w dziesiątkę, a prezes sądził, że nic z
ciebie nie będzie. –Kiwa z niedowierzaniem głową. –No dobra. Kończ już i
przyjdź do mnie. Jak najszybciej –kończy z surowym tonem i wychodzi.
Stoję zszokowana. Mam się bać?
–przechodzi mi to pytanie przez głowę. Otrząsam się z tego letargu, biorę
ręcznik, od razu ocierając czoło i szyję, po czym biorę dużego łyka wody i idę
do Brudasa, tak jak sam mi kazał. W drzwiach zastaję Agnieszkę, która ciepło
się do mnie uśmiecha.
-Idziesz do Brudka? –szepcze mi na ucho.
–Wszystkie dzisiaj do siebie po kolei wzywa. Nie radzę sprzeciwiać się mu.
Kilka już dzisiaj od niego dostało po pysku. Gódź się na wszystko jeśli nie
chcesz mieć mordki poobijanej. Teraz idź do niego. Szybko. Wiesz, że on nie
lubi, gdy musi za kimś długo czekać.
Teraz to naprawdę się cykam. Kiwam przerażona
głową i szybkim krokiem idę do pokoju szefa. Zatrzymuję się pod właściwymi
drzwiami, wzdycham głęboko i pukam cichutko do drzwi, po czym wchodzę. Za
biurkiem siedzi Brudas rozmawiający przez telefon. Ręką wskazuje, że mam wejść,
więc to czynię. Stoję w środku pomieszczenia z rękami za plecami, kiwając się w
tył i przód. Po kilkunastu sekundach szef kończy rozmowę i przypatruje mi się z
dużą uwagą, pożerając każdy kawałek mojego odkrytego ciała. Bądź co bądź, mam
na sobie tylko krótkie czarne szorty i białą bokserkę.
-No, no. Usiądź złotko.
Siadam na krześle, które stoi
naprzeciwko biurka. Ręce pocą mi się ze zdenerwowania. Po opowieściach
Agnieszki mam wrażenie, że coś mi zrobi, a tego, rzecz jasna, bym nie chciała.
-Więc tak. Pewnie słyszałaś, że
dzisiaj wszystkie nasze tancerki wzywam do siebie. Może już ci się wyżaliły co
im zrobiłem i powiedziałem? –Patrzy na mnie skonsternowany, a ja kiwam
przecząco głową. –O! To dziwne. Myślałem, że już poleciały na skargi. Jak widać
wieści nie szybko się rozchodzą. Okej –klaszcze głośno dłońmi i opiera się
łokciami o blat biurka. –Do rzeczy. Za pewnie wiesz, że nasz klub już nie
prosperuje tak dobrze jak kiedyś. Więc razem z prezesem postanowiliśmy coś zrobić.
Chcemy poszerzyć menu jakie oferuje nasza działalność.
Pauza. Jedna wielka długa pauza.
Brudas przygląda mi się z nieodgadniętym wzrokiem.
-Nie rozumiem –w końcu się odzywam.
-Jak wiadomo klient nasz pan i
chcemy również oferować im nasze kochane złotka, czyli was.
-Nas? –pytam zdziwiona. –Ale w jakim
sensie, bo nadal nic nie rozumiem. Mógłby szef jaśniej.
Staram się ostrożnie dobierać słowa,
tak aby nie zdenerwować Brudasa i nie oberwać od niego, lecz chyba weszłam na
grząski teren. O nie!
-Boże –przeciera twarz dłońmi próbując zapanować nad emocjami, które nim targają.
–Ładna to ty jesteś, ale tępa… -kiwa z niedowierzaniem głową. –Szkoda gadać. Po
prostu nie będziecie już tylko tancerkami, ale również będziecie oferować
własne ciało, rozumiesz?
-Mam niby uprawiać seks z
klientami?! –niemalże krzyczę.
-Dokładnie o to mi chodzi, złotko.
Tego się nie spodziewałam. Nie wiem
co mam zrobić. Jestem w kropce. Sprzeciwię się, stłucze mnie na kwaśne jabłko
tak jak inne dziewczyny. Zgodzę się, będzie to wbrew moim postanowieniom i
przekonaniom. Najświętsza Panienko, co mam zrobić?
-Ok. Niech będzie –mówię
zrezygnowana.
-Złotko. Nie sądziłem, że pójdzie
tak gładko. –Brudas wstaje, obchodzi biurko i staje przede mną, opierając się o
nie. –Widzę, że jednak się dowiedziałaś co zrobiłem twoim koleżankom –delikatnie
głaszcze mój policzek, a mi zaczynają płynąć łzy z bezradności. –Oj. Nie płacz
kochana. Nie lubię, gdy takie słodkie, naiwne dziewczynki płaczą. Spójrz na to
z innej perspektywy. Będziesz miała większe zarobki, ciekawsze życie seksualne,
poznasz wielu ciekawych mężczyzn. Same plusy –mówi delikatnym głosem, co w jego
wykonaniu wydawać mogłoby się niemożliwe.
Tsa. Same plusy. To, że mogę zarazić
się na przykład wirusem HIV to nic. Albo jakiś mężczyzna zrobi mi krzywdę. To
taki dodatkowy bonus. Na samą myśl, że mam iść w ślady własnej matki, niedobrze
mi się robi. Widziałam jak to robi. To jest obrzydliwe. Powtarzałam sobie, że
nigdy nie zrobię tego z przymusu, a co mi przyszło?
-Od kiedy mam zacząć? –pytam z
drżącym głosem.
-Inne dziewczyny zaczynają już od
jutra. Ty wyjątkowo zaczniesz od piątku. Masz ten przywilej, że możesz oswoić
się z całą tą sytuacją. Natomiast mam do ciebie pewną misję. W sobotę zostaną
zorganizowane urodziny u nas w klubie. Wtedy lokal będzie nieczynny. Pewien
klient wybrał ciebie jako prezent dla solenizanta. Grubo za to zapłacił, więc
masz się postarać. Jeżeli piśnie słowo, że coś się komuś nie podobało, inaczej
sobie pogadamy, zrozumiano?
Podczas całej naszej konwersacji
patrzył mi prosto w oczy. Byłam przerażona tym co mam zrobić. W głowie mi się
nie mieści, że mam dawać komuś rozkosz za pieniądze. Ba! Nie mogę uwierzyć, że
ktoś mnie wynajął jak jakąś salę bankietową!
-Rozumiem –kiwnęłam głową na znak
zgody. Zresztą miałam inne wyjście?
-No dobra. Na początek zatańczysz dla
wszystkich gości, lecz głównie będziesz zwracać uwagę na solenizanta. Masz go
kusić, tak żeby chciał więcej. Robiłaś już to nie raz, więc wiesz co jest na
rzeczy. Później będziesz do jego dyspozycji. Wszystko będzie zależeć od niego
co będzie chciał z tobą począć. Oczywiście wszystko będzie działo się w klubie.
Nic poza obrębem. Jakieś pytania?
Od natłoku tych wszystkich
informacji mam mętlik w głowie. Nie potrafię sobie wyobrazić co będę musiała
zrobić, aby klienci byli zadowoleni. Mam ochotę uciec stąd jak najdalej i
zaszyć się gdzieś, gdzie nikt by mnie nie znalazł. Chciałabym znaleźć
schronienie, gdzieś gdzie nic by mi nie groziło. Najlepiej dom pancerny, dokąd nie
byliby wstanie dostać się goryle Brudasa. Pragnę odciąć się od świata i swojej
podłej przeszłości, zamknąć się w moim małym, skromnym azylu. Czy to tak wiele?
Czy tak wiele pragnę?
-Nie. Nie mam pytań –odpowiadam
sucho.
-To możesz zmykać do domku. I
pamiętaj. Wieczorem masz się zjawić, normalnie pracujemy. Dopiero zaczynamy od
jutra. Ty od piątku. Później wszystko powiem ci dokładnie co i jak.
Spuszczam wzrok i kieruję się ku
wyjściu. Przy drzwiach stoi Agnieszka. Na twarzy ma wręcz wymalowane pytanie
„co mówił?”. Zamykam za sobą drzwi od gabinetu szefa, biorę Agę pod rękę i
maszeruję z nią do szatni. Tam sadzam ją na ławeczce i zaczynam wszystko
opowiadać, nie zapominając o żadnym szczególe. Mówię jej jakie mam obawy,
zastrzeżenia, że boję się tego wszystkiego, jak chyba każda z nas. W końcu
godziłyśmy się na posadę tancerki, a nie prostytutki. Czy to wszystko musi być
takie trudne? Chyba zadaję za dużo pytań. Już wiele osób mi to powtarzało. I
chyba się z nimi zgadzam.
W końcu nadchodzi ten felerny
piątek, którego tak się obawiałam. Pytałam się dziewczyn z klubu jak było. Jacy
byli ci faceci. Każda kobieta, inne przeżycie. Jedne mówiły, że było im
wspaniale i nie mogą pojąć tego, że wcześniej na to nie wpadły, aby zmienić
branżę. Z kolei inne opowiadały, że było średnio i są w marę zadowolone. Za to
jeszcze inne relacjonowały to spotkanie jako najgorsze w życiu. Czuły się jak
szmaty. Płakały z bezradności. Krzyczały, że nie chcą więcej tego robić. Bolało
ich strasznie i nie mogą zrozumieć, że istnieją w naszym mieście mężczyźni,
którzy są tak brutalni wobec kobiet. Trzy różne scenariusze. Bałam się, że ten
ostatni przydarzy się mi. Nie chciałam żeby mnie także to spotkało. Jestem
zdruzgotana tymi wszystkimi historiami. Nie jestem w stanie uwierzyć, że będę
dzielić los mojej matki.
Dzisiaj mam zaczynać działalność w
branży. Otrzymałam już wiele porad od dziewczyn. Wszystko, ale z kondomem.
Inaczej nie ma mowy o żadnym kontakcie seksualnym. To miał być mój warunek,
którego z pewnością użyję. Byłyśmy podzielone na dwie grupy. Jedna grupa,
dzisiejszego wieczora, tańczy, za to druga grupa jest dostępna dla klienteli. Ja
należę do tej drugiej. Jesteśmy wystrojone od stóp do głów. Każda każdej
poprawia makijaż, ubranie, doradza co zmienić. Czuję się jakbym szykowała się
na jakąś imprezę. To jest niedorzeczne. Chciałabym żeby tak było. Niestety.
Rzeczywistość jest chamska. Brutalnie sprowadza mnie na ziemię. Do pokoju
wchodzi szef, który przywołuje mnie do siebie, więc idę do dobrze znanego mi
gabinetu. W środku unoszą się kłęby dymu, a od samego wejścia czuć odór papierosów
i alkoholu, co przyprawia mnie o mdłości. Siadam na wyznaczonym przez Brudka
miejscu i czekam, aż naleje sobie alkoholu i siądzie naprzeciwko mnie.
-Jesteś gotowa? –pyta.
-Tak –kłamię. Na to nigdy nie jestem
i nie będę gotowa. To dla mnie zbyt wiele, ale dla swojego dobra, godzę się na
wszystko.
-Więc tak. Zanim cokolwiek
zaczniecie czekaj, aż klient da ci należne pieniądze. Bez tego nie masz
zaczynać. Jeśli otrzymasz je, klient ma cię do dyspozycji całą godzinę.
-Całą godzinę?! Co ja mam z nim robić
przez tą jedną godzinę?
Podśmiewa się.
-Nie wiem. Zrób mu masaż, weź z nim
kąpiel. Cokolwiek! Byle by był zadowolony. Jak ty to zrobisz? Nie wiem. Nie
obchodzi mnie to, ale masz pozostawić po sobie dobre wrażenie. Tak by klient
chciał spędzić z tobą jeszcze jedną godzinę. Masz promować nasz klub, godnie go
reprezentować. Następnie, po skończonym numerku, masz z pieniędzmi przyjść
tutaj, do mnie i rozliczamy się. Rozumiesz?
-Tak, rozumiem, ale mam pewne
pytanie.
-O co chodzi, złotko?
-Czy –zaczynam niepewnie –mam
spotykać się też z klientami poza klubem? W sensie zapraszają mnie do hotelu
bądź do domu?
-Tak, tak. Taka opcja też istnieje.
Jeśli, dajmy na to, jedziesz do hotelu spotkać się z klientem, to gdy tam
docierasz dzwonisz do mnie, że jesteś na miejscu, bierzesz od klienta
pieniądze, zaspokajasz go i po ustalonym czasie, dzwonisz do mnie, że robota
wykonana i wracasz tutaj, by się ze mną rozliczyć. Mam nadzieję, że wszystko
jasne?
-Tak, jak najbardziej.
-To chodź teraz ze mną. Pokaże ci
kto cię teraz rozdziewiczy.
Nie odpowiadam za to tam u góry. Czuję, że średnio mi ten rozdział wyszedł. Szczerze mówiąc już myślałam, że nie będę w stanie wejść tu dzisiaj i dodać rozdział. Jednak znalazłam chwilkę i jestem. Na szczęście. ;)
Za pewnie wiecie, dzisiaj swoje urodziny obchodzi główny bohater tego opowiadania - Grzegorz Kosok! Życzę Mu dużo zdrowia, zero kontuzji, szczęścia w życiu sportowym i prywatnym, jak najwyższej formy, kolejnego Mistrzostwa Polski... Czego jeszcze? Chyba jednak przede wszystkim zdrowia, bo jak to będzie to reszta sama się ułoży. ;D
Wczoraj Resovia zmiażdżyła zespół z Radomia, co spowodowało, że teraz Sovia znalazła się na samym szczycie tabeli! Bardzo mnie to cieszy! Już niebawem zaczną się fazy play-off. Nie mogę się doczekać. ^_^
Muszę się brać, ponieważ rozdziały zapasowe mi się kończą. :/ Życzcie mi weny i wolnego czasu, którego ostatnio mam coraz mniej. :(
Pozdrawiam i do następnej niedzieli! :)
Zycze Kosie tego samego co Ty.
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu mnie sie podoba i szokuje. Ale czytakam nieraz opowiesci, ze dziewczyna miala byv tancerka a zostaje prostytutka.... takie zycie chcialoby sie rzec. Life is brutal bardziej pasuje
Mam nadzieje, ze krzywda jej si nie stanie.
A moze Kosok bedzie tym klientem? Ale byloby....
Pozdrawiam serdecznie, zycze weny i zapraszam do siebie na nowy
http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
Nie wiem co ci tu napisać. To co tu jest opisane jest dla mnie po prostu straszne i niewyobrażalne. To wszystko musi być strasznie dla niej.
OdpowiedzUsuńMoże jednak ta impreza nie będzie taka straszna, może ten niedawny siatkarski solenizant Grzegorz będzie również (a raczej na pewno) tym solenizantem z opowiadania ? :P
Pozdrawiam :*
Tego się akurat nie spodziewałam.. Nie wyobrażam sobie oddawać się za pieniądze.. Ech. Kurcze aż mi mowę odjęło..
OdpowiedzUsuńco co coo to jest tam do góry?? No Patrysiu nie znałam cię aż od tak brutalnej strony. Żeby nie było-jest komentarz :)
OdpowiedzUsuńCałuski:*
Przeczytałam wcześniej, ale nie miałam możliwości skomentować :/
OdpowiedzUsuńEj, w sumie dopiero pierwszą Twoją historię czytam, ale hmm jakoś tak nigdy aż tak brutalnego opowiadania nie czytałam :O Mam nadzieję, że Tym solenizantem będzie Kosina, (a może klientem?) i akcja będzie trochę kolorowsza, bo towarzystwo agencji towarzyskich mi się nie widzi :D
Można by powiedzieć,że Ana mogłaby odejść z tej 'pracy' i znaleźć jakąś inną normalną, ale można by gdybać, na potrzebę opowiadania ma taką i już nie kombinuję :)
Pozdrawiam :)
Liczę, że tym solenizantem będzie Osa, bo jak nie to może się to dla niej źle skończyć. Nie można być przymuszanym do czegoś, ale ona bała się stracić prace, bo bez niej by się nie utrzymała. Na jedno jej wybór można zrozumieć, ale z drugiej strony już nie bardzo.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak bezsensu, ale dziś jedyny dzień żeby wszystko nadrobić, a ja padam na twarz :/
Pozdrawiam :)
No i przeczytalam do konca. Ja przewrotnie mysle , ze ten wieczor nie bedzie taki zly... nie wiem dlaczego, ale taka mysl mi sie nasunela jak przeczytalam. Czekam na nastepny i zapraszam do mnie- na dwoch blogach nowe rozdzialy. Mam nadzjeje ze zajrzysz i skomentujesz . Pozdro
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale po prostu wcześniej nie miałam czasu. :/
OdpowiedzUsuńW tym momencie musiałaś skończyć? Ale jesteś. ;p Ciekawe kim będzie ten mężczyzna, z którym będzie musiała się podzielić swoim ciałem. Ciekawi mnie jeszcze jakie będzie miała po tym wspomnienia. Zobaczymy.
Pozdr. ;)