niedziela, 9 marca 2014

Epizod 4.



Bierze mnie pod pachę i idziemy do pomieszczenia, które jest specjalnie przygotowane na takie okoliczności. Czuję, że za chwilę zemdleję.  Pokój wygląda jak żywcem wyciągnięty z typowego burdelu. A to nie jest burdel? –przechodzi mi przez myśl. Panuje ponury nastrój, a w tle czuć zapach wanilii i świeżej farby. Wszystko jest w czerni, czerwieni i wszystkich kolorach podchodzących pod wiśnie. Na środku stoi czerwona, skórzana sofa, na którym siedzi mężczyzna, a tuż przed nim stoi szklany stolik, stojący na metalowych nogach. Pod stopami czuć włochaty, czarny dywan. To wszystko jest odrażające. Pokój przypomina mi dom z dzieciństwa, w którym mieszkałyśmy razem z mamą i jej koleżankami z branży. 
Mężczyzna, siedzący rozwalony na sofie, z pozoru wygląda schludnie. Na sobie ma dopasowany granatowy garnitur w prążki, do tego pasujący pod kolor krawat i czarne, lakierowane buty. Oczywiście włosy postawione na żel. Wygląda jak trzydziestoletni szef wielkiej firmy korporacyjnej. Biorąc pod uwagę wygląd i miejsce w jakim się znajduje, musi być wysoko utytułowany. Tylko zadziwia mnie to, co on tutaj robi? Przecież jest nieziemsko przystojny, mógłby mieć każdą kobietę, którą zapragnie, a jednak przybył tutaj. Do burdelu. Przedtem, to miejsce, ten cały budynek nazywałam klubem nocnym. Teraz to będzie burdel.

-Witam cię Jacku. –Brudas wita się z mężczyzną z kanapy.

-Witam, witam. –Mężczyzna wstaje i klepie po plecach Brudasa, jak starego kolegę z czasów szkolnych. –Dawno się nie widzieliśmy. To wszystko pewnie dlatego, że w ostatnim czasie rzadko tu bywałem. Teraz to raczej się zmieni. Sytuacja w mojej firmie poprawiła się, więc już mam o wiele mniej pracy. Musiałem zrobić rekrutacje stanowisk pracy i firma momentalnie stanęła na nogi.

-Wiadomo, jak to wszyscy mają wzloty i upadki . –Zaśmiał się Brudas.

-Tak, tak. Widzę, że ty uporczywie rozwijasz swoją działalność. Bardzo się cieszę z tego powodu. –Spojrzał na mnie swoim przeszywającym na wskroś wzrokiem i okrążył mnie, zawzięcie przyglądając się mojemu ciału. –Mam nadzieję, że się nie zawiodę –dodał cichym, niskim głosem tuż przy mym uchu.

-Na pewno się nie zawiedziesz. Masz przed sobą kobietę, którą od zawsze chciałeś, tę, która ci się najbardziej spodobała. Specjalnie zostawiłem ją dla ciebie.

-Ojejku –westchnął. –Specjalnie dla mnie? Dziękuję ci bracie. Czuję się zaszczycony. Czyli możemy już przejść do rzeczy? Mogę zabrać moją wybrankę do sypialni?

-Ależ oczywiście Jacku. Z jak największą przyjemnością. Na końcu korytarza, drzwi po lewej. Widzimy się za godzinę. Miłej zabawy życzę –dodał i odszedł, najprawdopodobniej do swojego gabinetu.

-Dziękuję! –krzyknął za szefem i wzrok swój przeniósł na mnie. –Jacek jestem. Miło mi panią poznać. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie obfita w nowe doświadczenia.

CO JA TU ROBIĘ?! –krzyczę do siebie w myślach. Jestem przerażona, zdesperowana, spanikowana, nie wiem co mam robić a czego nie robić… Boże, jakie to wszystko trudne! Niech mnie ktoś stąd weźmie, zaopiekuje się mną, przygarnie do siebie, ochroni przed całym złem tego świata. 
I właśnie w tym momencie zdaję sobie sprawę z wielu rzeczy. W dzieciństwie zawsze chciałam być dorosła, poznać tajniki z życia dorosłego człowieka, zobaczyć jak to jest, lecz nie na tym rzecz polega. Na wszystko zawsze przyjdzie czas. Jako dziecko nie cieszyłam się życiem, swoim dzieciństwem. Chciałam jak najszybciej dorosnąć, znaleźć pracę i utrzymywać siebie i matkę, aby więcej nie musiała robić tego co ja za chwilę zrobię. Rzecz biorąc, nie miałam dzieciństwa. Musiałam być dzielna za siebie i mamę, dorosnąć szybciej niż komuś by się to mogło wydawać. Dopiero teraz pojęłam, że należy się cieszyć z tego co się ma. Nie stawiać na pierwszym miejscu rzeczy materialnych. Nie ubiegać się za bogactwem. Za pewnie utrzymałabym się z marnej pensji kelnerki, ale wybrałam krótszą, łatwiejszą drogę. Wolałam zostać tancerką w klubie nocnym, co do doprowadziło mnie do prostytucji. Fakt faktem, nie tak by moje życie wyglądało, gdybym pracowała jako kelnerka lub obrałabym zupełnie inny zawód, ale również mało zarobkowy. Ledwie wiązałabym koniec z końcem, ale zachowałabym swoją godność. Czy życie musiało postawić mnie w tej sytuacji, abym to pojęła? Tak czy inaczej, muszę z tym skończyć. Obiecuję sobie, że kiedyś skończę z całym tym tańcem i prostytucją. Ale czy łatwo będzie? Chciałabym rozpocząć nowe lepsze życie. Zamknąć za sobą wielką bramę, która odgrodziłaby mnie od nieciekawej przeszłości i zacząć nową przyszłość. Nowy rozdział w życiu. To wszystko czego teraz pragnę.

Uśmiecham się niewinnie do Jacka i spuszczam wzrok. Nie potrafię znieść upokorzenia. Czuję się jak ta szmaciana lalka, którą miałam w dzieciństwie. Wiele razy została zdeptana, upokarzana. Byłyśmy prawie identyczne, lecz to „prawie” robi wielką różnicę. Lalkę szmacianą ktoś kochał, mianowicie ja, jako mała dziewczynka i dbałam o nią, a mnie raczej nikt nie kocha i nie pokocha z taką przeszłością jaką mam. Nikt nie będzie potrafił udźwignąć mojego bagażu przeszłości. Nikt nie będzie mnie chciał.

-Oj nie wstydź się. –Zakłada mi zbłąkane pasmo włosów za ucho, po czym głaska mój policzek. -Przede mną nie musisz się krępować. Masz chłopaka, narzeczonego, męża?

Kiwam przecząco głową. Jakoś z mojego gardła nie potrafią wyjść słowa, które tworzę sobie w myślach.

-To wyobraź sobie, że jestem twoim chłopakiem. Wiem, że to jest twój pierwszy raz w tej branży i postaram się abyś zapamiętała go do końca życia. Chciałbym żebyś dobrze wspominała czas, który razem spędzimy. Chodź.

Jacek bierze mnie za rękę do tzw. sypialni. Na samym środku, pod ścianą stoi wielkie zaścielone czerwoną pościelą łóżko z złotymi bokami. Tak jak w pokoju, w którym poznaliśmy się z Jackiem, panuje „romantyczna” atmosfera. Najwidoczniej próbowali utworzyć tu błogi klimat, aby każda para mogła się rozluźnić, badać siebie nawzajem i odlatywać w najdalsze zakamarki przyjemności, ale zdecydowanie nie udało się to. Tuż obok są umieszczone małe stoliki z jedną szufladką w takim samym kolorze co łóżko. Po prawej stronie znajduje się okno, które jest przysłonięte wiśniowymi zasłonami, które wyglądają jak stare prześcieradła. Podłoga wyłożona jest czerwoną wykładziną z żółtymi groszkami. Przy wejściu stoi również złota komoda z szufladami i szafkami po bokach, a tuż koło niej wielkie bambusowe drzewko. Brudas wyraźnie szczędził pieniądze na aranżacje wnętrz. Architekt, który meblował ten pokój musiał być chyba ślepy i nie mieć w ogóle gustu.

-Pokój nie zachwyca –przyznał mój klient z wybredną miną. –Za dużo tu czerwonego koloru. Zupełnie inaczej wyglądałoby tu, gdybym to ja był architektem.

Czy on mi czyta w myślach? –zadałam sobie to pytanie. Widocznie mamy takie same zdanie na temat wystroju tego pomieszczenia.

-Jestem architektem wnętrz, więc wiem co nieco na ten temat –dodał szybko.

Jacek zaczął biegać po pokoju, wymachując rękami i tłumacząc mi co by chciał zmienić. Może nie będzie tak źle? Jak Brudas mówił, to od klienta zależy co chce ze mną począć. Być może nie będzie chciał mnie wykorzystać? Może utniemy sobie miłą pogawędkę i na tym się skończy? Kto wie? Mam taką nadzieję.

-Co sądzisz  złotko o tych zasłonach? –spytał, wyrywając mnie z zadumy.

-Są okropne. –Pierwszy raz odezwałam się w jego obecności.

-Też tak sądzę. Muszę poinformować o tym twojego szefa. Jeśli chce mieć więcej klientów i dobrą reputację wśród nich to liczy się również nastrój jaki panuje w pokojach! To połowa sukcesu! –Widać, że Jacek kocha swoją pracę, co musi dobrze wpływać na jego działalność. To się ceni. –No dobrze, Bellissima. Tu masz pieniądze –rzuca mały plik banknotów na stolik nocny.

Podchodzi, odwraca mnie plecami do siebie i powoli, delikatnie rozpina moją chabrową sukienkę, czasem muskając skrawek nagich pleców, przez co przechodzą mnie zimne dreszcze, po czym zręcznie, ale zmysłowo zdejmuje ją ze mnie. Mam wrażenie jakby robił to już z milion razy. Może faktycznie ma wprawę? Kiedy sukienka ląduje na podłodze, odwraca mnie przodem do siebie i mocno wpija się w usta, przysuwając moje ciało do siebie. Z początku nie oddawałam tego pocałunku, ale przypominając sobie o konsekwencjach, wtedy gdy Jackowi nie będzie się podobać, momentalnie daję w ten pocałunek tyle energii jak jeszcze nigdy w życiu. Jedną dłoń położyłam na klatce piersiowej mężczyzny, a drugą zaczęłam skąpać jego żelowane, ciemne włosy, które praktycznie są dowodem na nieistniejącą grawitację. Wielka dłoń Jacka rozpoczęła drogę wzdłuż moich lędźwi, aż po pupę, udo, do kolana, owijając się moją nogą wokół pasa. Z myślą o dobru klienta, rozpinałam guziki koszuli jeden za drugim, ukazując niezachwycający tors. Ciągle czułam narastające podniecenie w jego spodniach. Czyli mu się podoba. O to chyba Brudasowi chodziło? Niespodzianie Jacek przerywa nasz pocałunek, biorąc mnie za rękę i rzucając niechlujnie na łóżko. Z miną satanisty, prędko zdejmuje moje niebotycznie wysokie szpile, zrywa pończochy, po czym zaraz koronkowe majtki i ponownie wpija się w usta, przy czym prawie miażdżąc je. Ogromną rękę zanurza w miseczce stanika, wyjmując jedną pierś i zaczyna mocno ssać, przygryzać, całować, zostawiając po sobie mokre ślady. Po chwili, najwyraźniej znudziła mu się zabawa i wędruje ustami po moim ciele zaczynając od ust, policzek, szyi, a kończąc na pulsującym kroczu. To co wydobywa się z moich ust, brzmi jak jęki godowe jakiś zwierzaków. Jacek zdecydowanie zna się na rzeczy i wie jak kobietę uszczęśliwić. To co dziś wyprawia z moim ciałem jest nie do wyobrażenia. Nie mogąc wytrzymać już narastającego podniecenia mocno ujęłam twarz mężczyzny, mocno go pocałowałam i wyszeptałam drżącym głosem:

-Zrób… To… W końcu. Proszę.

Kąciki ust Jacka wysoko pobiegły ku górze i wędrując dłonią od odkrytej piersi aż do pulsującego krocza zamruczał wesoło, czując na palcach soki wypływające ze mnie. Wtedy jeszcze szerzej się uśmiecha i pojął, że bez ceregieli, ma przejść do punktu kulminacyjnego. Gdybym wiedziała co w swoich planach ma Jacek, uciekłabym stamtąd gdzie pieprz rośnie. Nagle poczułam pulsujący ból na policzku. On mnie uderzył?

-To chyba ja ustalam tu reguły gry, tak? Płacę, i to nie mało, więc wymagam -wściekle chwyta moją twarz i wręcz rzuca ją o materac. -Masz być teraz cicho rozumiesz? -patrzy z morderczym wzrokiem. Kiedy nic nie odpowiadam krzyczy pytając się mnie ponownie. -Rozumiemy się?!

Kiwam niemrawo głową i zaciskam mocno powieki, aby się nie rozpłakać. Z stalowym chwytem przewraca mnie na brzuch, silnie przytrzymuje mi z tyłu nadgarstki i z niewyobrażalną siłą wbija się we mnie. Jego ruchy stają się coraz mocniejsze, co daje mi jeszcze większy ból. Nie tak to sobie wyobrażałam! Ciągnie mnie mocno za włosy i szepcze coś do ucha, lecz nie jestem w stanie skupić się na jego głosie, ponieważ całą uwagę przelewam na straszliwy ból. Głośno krzyczę, płaczę, że ma przestać, ale on jakby tego nie słyszał nadal robi swoje. By ulżyć sobie w mękach, ile sił w rękach, mocno dłońmi ściskam pierzynę, a nawet zaciskam zębami pościel, byle tylko przestało boleć, a w myślach odmawiam sobie po kolei zdrowaśki.

Przeklinam dzień, w którym postanowiłam wyprowadzić się do Rzeszowa. Czy w Gdańsku było mi, aż tak źle? Faktycznie. Tam przeżyłam wiele okropnych chwil, które chciałabym wymazać z pamięci, ale to nie jest tak, że cały czas mnie prześladowano. Nie. Miałam również wspaniałą przyjaciółkę, która akceptowała mnie, moją mamę i moją przeszłość, a przede wszystkim moją pracę. Pracę tancerki. Pierwsza miłość, pierwszy pocałunek, pierwsza przyjaźń. Najbardziej zapadły mi w pamięci. Przecież zapamiętuje się częściej te niesamowite, bajeczne chwile, a te złe puszcza się w niepamięć. Chciałabym powrócić do tamtych czasów, kiedy moim jedynym zmartwieniem było jaką kredką pokolorować kotka albo samochodzik. Chciałabym spotkać się ponownie z moją przyjaciółką z dzieciństwa. Nasza przyjaźń urwała się razem z moim wyjazdem z Gdańska. Obiecywałam jej, że będę ją odwiedzać. Lecz w obietnicach nadzieje płonne. Czuję, że pogubiłam się w tym wszystkim. To nie jest mój czas i moje miejsce.

W końcu Jacek przestał, opadając na mnie swoim wielkim ciałem. Wszystko mnie bolało. Wspomnienia z felernego wieczoru, kiedy w ciemną, gwieździstą noc zostałam zgwałcona, powróciły. Powróciły z podwójną siłą. Czułam wstręt do siebie i do każdego człowieka na tej ziemi. Chciałam stąd uciec, a najlepiej skończyć z samą sobą, aby nie czuć bólu. Nie czuć nic.  



Ufff... Wreszcie udało mi się skończyć rozdział. Już tyle przeróbek tu wprowadziłam, że ta postać rozdziału bardzo różni się od pierwowzoru. ;)

Zaczynam martwić się o mój zapas rozdziałów. Został mi tylko jeden i to nie pełen. Chyba dam radę, nie? ;D

Pierwsze mecze fazy play-off  już za nami. Asseco Resovia wygrała dwa pierwsze mecze z Effectorem Kielce i na dodatek wszystkie 3-0. Chyba nie muszę mówić, że mnie to cieszy? A Wy komu kibicujecie? Też tak jak ja Resovii, czy zupełnie innym klubom? :)

Wczoraj był dzień kobiet, co za pewnie każda z czytelniczek wie. Chciałabym Wam, moje drogie Panie, życzyć dużo zdrówka, szczęścia, miłości, znalezienia tego jedynego do końca życia, a jeśli on już jest to wytrwałości, spełnienia nawet tych najskrytszych marzeń i wszystkiego co dla Was najlepsze. Tego życzy Wam Patrycja i jej zakwasy. :*

Pozdrawiam i do następnego! ;)

8 komentarzy:

  1. Ojoj.. nie mam zielonego pojecia, co napisac.. ten Jacek z poczatku wydawal sie calkiem znosny.. ale to co pozniej sie wydarzylo..
    Do nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak przeczytałam od razu, więc i skomentuję, o ile będę potrafiła wykrzesać z siebie jakieś słowa.
    Nie spodziewałam się tak brutalnego klienta. Jestem przekonana, że Jacek powie Brudasowi o całym zajściu i będą problemy.
    Wprowadź już Grześka niech oczyści atmosferę, bo ciężko mi się czyta coś tak brutalnego :( Przepraszam, może nie nadaję się do takich historii.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze...
    To co przeczytalam...
    Tak zadxialalo na moja psychike, ze i mnie boli cale cialo. Dosłownie
    Klient nasz pan....ale ja dziękuję za takiego.
    To co zrobil... nie umiem opisac z tego wrażenia.
    Z poczatku wydawal sie byc do przezycia. ALE pozniej. Matko i corko.
    Nie dziwie sie, ze wspomnienia gwaltu wrocily nie dziwie sie, ze odmawiala zdrowaski.
    Nie dziwi mnie tez powrot do zajecia matki.dziecinnstwa.przyjaciolki. nic mnie nie dziwi.
    Mam nadzieje ze ten Jacek nie nawymyala niczego co mogloby sie przyczynic do jeszcze wiekszej tragedii.
    Chcialabym pojawienia sie Grzesia....:) Proszę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. nadrobiłam cały blog i tak się zastanawiam... czy bohaterce nie byłoby łatwiej odciąc się od tego wszystkiego? Pójście w ślady matki nie było chyba zbyt dobrym pomysłem. A ten klient... chcę już Grześka, bo ilośc pecha Anastazja wyczerpała chyba już na resztę opowiadania. Niech jej też się powiedzie w życiu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że dopiero dziś, ale się nie wyrabiam...
    Właśnie obawiałam się takiego klienta jak Jacek na ten "pierwszy raz". Zamydliłaś nam oczy początkiem, ale teraz już wiadomo dlaczego Jacuś wybiera burdel, bo normalnie żadna kobieta nie zgodziłaby się na takie traktowanie, bo przecież są jakieś granice. Niech ona wieje póki może, bo będzie jeszcze gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna dziewczyna ...
    Świetny rozdział !
    Jacek wydawał się być okej , a tu takie coś
    Czekam na następny , oby szybko ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Więc właśnie. Biedna ta nasza Anastazja. Tyle złego ją spotyka. Ten Jacek wydawał się spoko, ale później... Szkoda gadać. Niech w końcu pojawi się Grzesiek i niech rozweseli tą naszą główną bohaterkę. ;D
    Pozdr. ;*

    OdpowiedzUsuń